czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 2

[Harry]

Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem uśmiechniętego Louisa. Louis to mój przyjaciel - przyjaźnimy się od X-factora! Chłopak poprosił o pozwolenie zabrania mnie na dwór.

*Rozmowa z lekarzem

- No proooszę panie doktorze! Tak dawno go nie widziałem! - błagał Lou.
- Przykro mi, ale to nie możliwe. - lekarz nie ustępował.
- Proooooooszę! - Lou zrobił minę kota ze Shreka.
- Dobrze - lekarz się poddał - ale tylko dlatego, że rozbolała mnie przez ciebie głowa.
Chłopcy wybiegając zdążyli tylko krzyknąć "Dziękujemy!".

*W parku

Louis zaprowadził mnie do naszego ulubionego parku. Usiedliśmy na ławce i po chwili zapytał z uśmiechem:
- Co u ciebie?
- A co ma być! Jestem w psychiatryku! - wykrzyknąłem.
- No tak.... - Lou się zmieszał.
Po niezręcznej ciszy w końcu postanowiłem się go poradzić co z Alice, czy jest sens się do niej odzywać, a raczej czy ona tego chce... Pomyślałem, że tylko jemu mogę zaufać:
- Lou, bo wiesz...
- Tak?! -  wykrzyknął tak głośno, że wszyscy w parku na nas spojrzeli.
- Bo wczoraj przysiadła się do mnie, taka dziewczyna, Alice... - Lou mi przerwał.
- Ładna? Podoba ci się? Ile ma lat?
- Nie przerywaj mi!
- Ok, już siedzę cicho.
- A więc przysiadła się do mnie i ja na nią krzyknąłem, a potem przeprosiłem i wyszedłem, a jak wróciłem jej już nie było i czy jest sens się do niej odzywać? 
Louis popatrzył na mnie badawczo, po czym szyderczo się uśmiechnął i powtórzył swoje pytania, tylko dodał prośbę o odpowiedź.
- Tak jest ładna, nie jestem pewien, czy mi się podoba i nie wiem ile ma lat, a teraz ty odpowiadaj!
Loui się zamyślił i zaczął:
- Myślę, że powinieneś spróbować. Zawsze jest jakieś ryzyko, a bez ryzyka nie ma wygranej...
Podziękowałem Lou za spacer i radę, jak zwykle mi pomógł, nie wiem co bym bez niego zrobił. Wróciłem do szpitala. Pełen optymistycznych myśli poszedłem spać.

*Następny dzień

[Alice]

Wstałam o normalnej porze, czyli 9.00. Ubrałam czarne rurki, brązową bokserkę i kremowe converse. Weszłam do stołówki i usiadłam. Zaczęłam jeść płatki i spostrzegłam Harrego, wchodzącego do pomieszczenia, nie przejęłam się tym, dopóki nie dosiadł się do mnie.
- Cześć jestem Harry, chciałem cię bardzo przeprosić za wczoraj. - powiedział nie pewnie, uśmiechając się. Widać, że zależało mu na mojej odpowiedzi.
- Jak już wiesz, Alice i nie gniewam się za wczoraj, wiem co czujesz, byłam w podobnej sytuacji - nie wiem jak to się stało, ale rano moja nienawiść do niego, nagle znikła.
-Och, czyli już wiesz jak tu trafiłem.
- Tak wiem...
- Ale ja nie wiem jak ty tu tra... - nie dokończył, bo mu przerwałam
- Miałam chłopaka, zdradził mnie z moją kuzynką, ja to widziałam. Pobiegłam do parku, zorientowałam się, że mam żyletkę i zaczęłam się okaleczać, straciłam przytomność, obudziłam się tu.
Harry się zamyślił, pewnie nie wiedział co powiedzieć, nie dziwię się mu...
- Naprawdę współczuję. - po chwili zastanowienia powiedział.
- Wiem, że to dziwne, ale co takie marne słowa mogą sprawić? Nic. To tylko słowa wypowiedziane przez grzeczność. Nic nie znaczące w prawdziwym życiu.... - widać było, że chłopak się zmieszał.

[Harry]

Podszedłem do Alice, nie złościła się na mnie, bardzo mnie to ucieszyło. Opowiedziała mi swoją historię, kiedy ją usłyszałem miałem ochotę udusić własnymi rękoma tego suk*nsyna ! Kiedy powiedziała mi, co dla niej znaczy słowo "współczuję", zamurowało mnie. Po chwili postanowiłem się odezwać:
- Dla mnie te słowa wypowiedziane przez przyjaciół znaczą bardzo wiele...
- Wiesz... muszę już iść, mam terapię, paa! - mówiąc to odchodziła, machając.
- Pa! - zdążyłem tylko krzyknąć.
Siedziałem tam jeszcze trochę i dosiadła się do mnie przyjaciółka Alice i powiedziała:
- Czego ty od niej chcesz! - krzyknęła.
- Uspokój się - powiedziałem spokojnie.
- Nie, nie uspokoję się! Zostaw Alice w spokoju! Ona nie potrzebuje kolejnej miłości, która ją zrani! Może ona nie wie kim jesteś, ale ja wiem! Gwiazdki już tak mają: kochają, zdradzają, porzucają.
Te słowa mnie zaniepokoiły. Czy to naprawdę tak wyglądało jak byśmy byli parą? Zaraz, zaraz ona nie wie kim jestem? Czyli nie wie, że jestem sławny?! Może ktoś w końcu szczerze mnie polubi, takiego jakim jestem, a nie za kasę...
- Ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi! - tłumaczyłem się.
- I tak będę cię obserwować! - powiedziała i odeszła.

1 komentarz: